Krajowa lista niematerialnego dziedzictwa kulturowego
Ratyfikowana przez Polskę Konwencja UNESCO w sprawie ochrony niematerialnego dziedzictwa kulturowego z 2003 r. nakłada na Państwa-Strony obowiązek inwentaryzacji przejawów tego dziedzictwa znajdujących się na ich terytoriach zgodnie z zaleceniami i standardami Konwencji. Krajowa lista niematerialnego dziedzictwa kulturowego ma charakter informacyjny i stanowi realizację tego wymogu poprzez dokumentację żywego niematerialnego dziedzictwa naszego kraju.
Rok wpisu na Krajową listę: 2014
Rok wpisu na Krajową listę: 2014
Rok wpisu na Krajową listę: 2014
Rok wpisu na Krajową listę: 2014
Rok wpisu na Krajową listę: 2014
Język esperanto jako nośnik kultury esperanckiej
Rok wpisu na Krajową listę: 2014
Esperanto jest językiem międzynarodowym, stworzonym przez urodzonego w Białymstoku Ludwika Zamenhofa (1859-1917), który w roku 1887 opublikował podręcznik wykładający podstawy tego języka, podpisując go pseudonimem Dr Esperanto, co znaczy mający nadzieję; z czasem słowo „esperanto” przyjęło się jako nazwa samego języka.
Ten stworzony sztucznie język szybko zaczął żyć własnym życiem i stał się podstawą do konsolidacji rosnącej grupy posługujących się nim osób. W oparciu o esperanto na przestrzeni blisko 130 lat społeczność esperantystów wykształciła charakterystyczny, oparty na ideach Zamenhofa, światopogląd, a także zestaw zwyczajów, tradycji, zasób literatury, symbolikę, a nawet swoistą mitologię. Powstało i nadal funkcjonuje wiele organizacji i związków ułatwiających utrzymywanie kontaktu i wspieranie się w działaniach związanych z nauką i promocją esperanta oraz idei ogólnoludzkiego porozumienia związanych z tym językiem. Wśród esperantystów wykształciła się silna identyfikacja i więzi grupowe, które wykraczają ponad świadomość tożsamości narodowej czy etnicznej. Fakt bycia esperantystą jest równoznaczny z wyznawaniem pewnych wartości i poglądów.
Do stałych tradycji esperanckich należą doroczne Światowe Kongresy Esperanta, odbywające się co roku w innym kraju czy Artystyczne Konferencje „ARKONES” w Poznaniu. Do esperanckiej tradycji należy także pamięć o twórcy języka, dawnych środowiskach esperanckich i ich wkładzie w rozwój esperanckiej kultury. W trakcie spotkań esperanckich praktykuje się śpiewanie hymnu esperanta, wygłaszanie przemówień i opowieści wspomnieniowych czy anegdot środowiskowych. Także pogrzeby esperantystów przebiegają w charakterystyczny sposób, z pożegnaniem wygłoszonym w języku esperanto z użyciem esperanckiej flagi. Za święta esperanckie uznać można wydarzenia poświęcone Ludwikowi Zamenhofowi - dzień urodzin (15 grudnia) i śmierci (14 kwietnia).
W języku esperanto wykształciły się idiomy, zwroty i powiedzenia, które niosą w sobie wartości kultury esperanckiej i specyfiki środowiskowej. Przykładem może być sformułowanie grzecznościowe „Samideano”, tłumaczone jako „Współideowcze”. Istnieje także bogata literatura, tworzona w języku esperanto. Esperancka mitologia zawiera w sobie przede wszystkim stereotypowe wyobrażenia o roli i możliwościach esperanta, przesadne podkreślanie łatwości języka czy wiara w „fina venko” - końcowe zwycięstwo, czyli powszechne wprowadzenie esperanta w kontaktach międzyludzkich.
Kultura esperancka obejmuje także rytuały i symbole wspólnotowe tworzące i podtrzymujące esperancką tożsamość. Symbole esperanckie to przede wszystkim godło (zielona pięcioramienna gwiazda), hymn („La Espero” - Nadzieja) i flaga oraz kolor nadziei - zieleń. Inne symbole to kontury świata (światowy zasięg języka), uścisk dłoni (przyjaźń), wieża Babel (niemożliwość porozumienia się) i drzewo oznaczające wzrost. Symbole te stosowane są na wielu przedmiotach codziennego użytku i na przedmiotach pamiątkowych.
Sformułowanie wniosku o wpis „Języka esperanto jako nośnika kultury esperanckiej” na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego zostało poprzedzone konsultacjami społecznymi, które zaowocowały wieloma głosami poparcia tej inicjatywy zarówno ze strony samych esperantystów jak i sympatyków esperanta.
Rok wpisu na Krajową listę: 2014
Rok wpisu na Krajową listę: 2015
Rok wpisu na Krajową listę: 2015
Polskie tańce narodowe - polonez, mazur, kujawiak, oberek, krakowiak
Rok wpisu na Krajową listę: 2015
Historia Polski, dużego i znaczącego kraju w Europie, przez wieki pozbawionego państwowości i wolności, wiernie i dumnie trwającego przy zdobyczach własnej kultury, pozostawia do dzisiaj w umysłach i postawach Polaków wieczny ślad. Bez niezliczonych jej elementów niemożliwe byłoby przetrwanie narodu polskiego. Polskie tańce narodowe stanowiły przez lata jeden z fundamentów pamięci i tożsamości Polaka.
Polskie tańce narodowe były chronione przed zapomnieniem i dbano o ich przekazywanie z pokolenia na pokolenie niemal od początków ich powstawania. Tradycja ta żyła na dworkach szlacheckich, dworach królewskich, balach w pałacach i zabawach w resursach, w widowiskach operowych, baletach i programach zespołów profesjonalnych. W praktyce zawodowej nauczycieli tańca, baletmistrzów, choreografów i utalentowanych wykonawców. W programach korpusów kadetów, konwiktów szlacheckich, Szkoły Rycerskiej, pensji i innych szkół, w których ich nauczanie było obligatoryjne. Była synonimem polskości. Żyje obecnie w setkach zespołów artystycznych nieprofesjonalnego ruchu artystycznego oraz w funkcjonujących w miastach w domach tańca.
Powszechnie przyjmuje się, że polskie tańce narodowe wywodzą się z kultury ludowej, ale w trakcie swego rozwoju historycznego tak się zmieniały, że obecnie niewiele mają wspólnego ze swymi pierwowzorami wiejskimi. Pierwsze informacje o ich istnieniu zawarte w zachowanych nutach, kronikach, pamiętnikach sięgają wieku XVI, choć część badaczy (m.in. Karol Czerniawski, Feliks Starczewski) przypuszczało, że nawet wieku XIV. Skromne zasoby zachowanych materiałów źródłowych nie pozwalają precyzyjnie określić początków historii kształtowania się ich formy muzycznej i ruchowej oraz form pierwowzorowych.
Polskie tańce narodowe jako przejaw kultury związane były zawsze z określonymi środowiskami i spełniały określone funkcje. W kształtowaniu ich formy muzycznej i tanecznej ważną rolę odegrały środowiska szlacheckie, magnackie, mieszczańskie, a także scena polska. Powiązane są z dziejami Polski, walkami narodowo-wyzwoleńczymi, treściami patriotycznymi, które przez prawie cały wiek XIX czyniły z nich symbol "polskości" narodu, którego państwa na mapie świata nie było.
Epoka romantyzmu w Polsce przyniosła ogólne zainteresowanie folklorem i tradycją obyczajową. Sprawiło ono, że w roku 1828 Kazimierz Brodziński wydał pierwszą rozprawę "O tańcach polskich", w której pojawia się określenie "polskie tańce narodowe".
Polonez
Polonez należy do najstarszych tańców polskich. Jego początków należy się doszukiwać już w bardzo wczesnych starosłowiańskich korowodach tanecznych. Zrodził się, podobnie jak inne polskie tańce narodowe wśród ludu wiejskiego. Wyrósł z tańca zwanego chodzonym, towarzyszącego najczęściej wiejskiemu obrzędowi weselnemu. Ze środowisk wiejskich, przez szlacheckie zaścianki, polonez przedostał się na dwory magnatów i wreszcie na dwór królewski, skąd wywędrował poza granice Polski.
Największy rozkwit poloneza zaznaczył się w ciągu drugiej połowy XVIII i pierwszej ćwierci XIX wieku, tj. w okresie, kiedy cieszył się największą popularnością jako taniec towarzyski i w którym zaznaczył się największy rozwój jego artystycznej muzyki stylizowanej. W tym czasie był tańczony w różnych środowiskach społecznych: przez ludność wiejską, mieszczaństwo, drobną szlachtę zaściankową oraz magnaterię. Uczono go w szkołach i prezentowano na scenach. W tym właśnie okresie ukształtował się zasadniczy i najbardziej charakterystyczny zespół muzycznych i ruchowych cech tego tańca.
Pierwotny polonez, tańczony przez lud wiejski, w zależności od regionu i rodzaju obrzędów czy uroczystości, podczas których był wykonywany, nie zawsze posiadał tę samą formę ruchową (w każdym regionie tańczono go nieco inaczej) i występował pod różnymi nazwami. W literaturze muzycznej, traktującej o polskiej muzyce ludowej i o polskich tańcach ludowych, napotkać można cały wachlarz tych nazw. Oto niektóre z nich: polski, wielki, pieszy, chodzony, do-przodka, przodek, starodawny, nieskoczny, starosta, marszałek, polonez, polezon’a polizon’a, łażony, wolny, obchodny.
Ogólnie o charakterze ruchu poloneza można powiedzieć, że jest on tańcem wolnym, spokojnym, płynnym, uroczystym, a jego zasadniczą cechą jest dostojność.
Niezwykle istotnym zagadnieniem jest to, iż polonez ma obecnie powszechne zastosowanie jako forma celebracji donośnych wydarzeń szkolnych. Tradycją w szkołach ponadgimnazjalnych jest rozpoczynanie balu studniówkowego właśnie od poloneza. Ten ważny zwyczaj jest wciąż żywy, i pozostaje ważnym elementem szkolnych uroczystości.
Mazur
Mazur należy do grupy polskich tańców trójmiarowych. Jako polski taniec narodowy wywodzi się z rodziny trójmiarowych tańców ludu wiejskiego, przede wszystkim Polski centralnej, ale również zachodniej i północnej.
Mazur jako taniec towarzyski był najbardziej związany ze środowiskiem szlacheckim i miejskim. Tańczony chętnie przez szlachtę na różnego rodzaju zabawach, balach i uroczystościach, przesiąkł z biegiem czasu do tego stopnia jej zwyczajami i obyczajami, że stał się w znacznej mierze odzwierciedleniem szlacheckiego charakteru i sposobu życia. Według K. Czerniawskiego („Charakterystyka tańców”) i innych autorów (Ł. Gołębiowskiego, M. Gorzkowskiego) mazur jest najbardziej reprezentacyjnym tańcem szlachty polskiej.
Podobnie jak polonez, mazur na drodze swego rozwoju wykształcił kilka odmian kształtowanych przez epokę i środowisko, w których był tańczony.
Kujawiak
Kujawiak jest jednym z tańców wchodzących w skład rozpowszechnionego wśród ludu wiejskiego Kujaw cyklu tańców trójmiarowych, zwanych, zwłaszcza w okolicach Włocławka (O. Kolberg Tom IV „Kujawy”), wspólnym mianem „taniec okrągły”.
Przypuszczalnym pierwowzorem kujawiaka był taniec składający się z przyśpiewki oraz zwykłego chodu tańczonego parami do przodu i w obrotach dookoła izby. W publikacjach traktujących o dawnych formach tanecznych kujawiaka spotykamy następujące nazwy: ksebka, wolny, śpiący, niesiony, kolebany, odsibka, gładki. Należy je traktować jako charakterystyczne motywy czy figury tego tańca.
Kujawiak jako taniec towarzyski na drodze swej ewolucji wywędrował z chłopskich chat do innych środowisk (dworskich, mieszczańskich), gdzie przeobrażała się i rozwijała jego pierwotna regionalna forma. W swej dzisiejszej postaci rozwojowej jako taniec narodowy łączy więc w sobie wiele różnych odmian i sposobów tańczenia, jest wykonywany delikatniej i bardziej elegancko, nie ma tego rozmachu, co jego pierwowzór spod Włocławka, Aleksandrowa czy Inowrocławia, jest nieco mniej rozkołysany i pozbawiony niezwykle charakterystycznej dla chłopskiego kujawiaka przyśpiewki.
Współczesnego kujawiaka towarzyskiego, stosowanego jeszcze niekiedy na dzisiejszych zabawach publicznych, tańczy się najczęściej w tzw. rozsypce, tzn. każda z par tańczy indywidualnie w dowolnie przez siebie wybranych kierunkach, zgodnych jednak z zasadami obowiązującymi ogólnie we współczesnym tańcu towarzyskim.
Oberek
Spośród wszystkich tańców narodowych oberek najbardziej reprezentował środowisko wiejskie i zachował do dziś najwięcej elementów ludowych.
Powszechnie uznaje się, że oberek wywodzi się z Mazowsza. Nie można tego jednak traktować jako pewnik. Wyraźne (często dość odmienne) ślady tego tańca występują bowiem w tradycji Kujaw, regionu opoczyńskiego, ziemi łęczyckiej, ziemi lubelskiej, na Rzeszowszczyźnie, na Warmii i Mazurach oraz w Wielkopolsce. Dzisiejszy oberek jako polski taniec narodowy stanowi więc syntezę różnych regionalnych odmian.
Ogólnie o charakterze muzyki oberka można powiedzieć, że jest ona żywa, skoczna, radosna, „jędrna”, ognista i pełna skupionego życia (K.Czerniawski „Charakterystyka tańców”).
Podstawowym elementem tanecznym w dawnym oberku (tak jak i w dzisiejszym) były obroty wirowe, podczas wykonywania których partnerzy jak gdyby się wzajemnie na przemian obiegali – tancerz tancerkę, to znów tancerka tancerza.
W dzisiejszej postaci oberka z łatwością można odnaleźć żywy i wesoły temperament dawnego obertasa. Zwłaszcza formy oberkowe oparte na kroku tzw. przeskocznym cechuje duża dynamika i zadzierżystość. Niemniej jednak ogólny charakter tego tańca uległ pewnemu złagodzeniu – zatracił swą dawną rubaszność.
Współczesnego oberka towarzyskiego, podobnie jak i kujawiaka, tańczy się dziś najczęściej w tzw. „rozsypce” – pary taneczne krążą indywidualnie po sali tanecznej.
W dostępnych opublikowanych pracach źródłowych traktujących o polskich tańcach ludowych taniec oberek występuje bardzo często pod takimi nazwami jak: obertas, ober, obertany, ksebka, przewracany, zawijacz, zawijany, wyrwas. Najczęściej jednak oberek bywa utożsamiany z obertasem.
Krakowiak
Wywodzi się z regionu krakowskiego, tańczony w żywym tempie, w takcie 2/4, z charakterystycznymi rytmami synkopowymi. Jest to jedyny polski taniec narodowy, który nie jest tańczony w takcie 3/4. Początkowo, taniec ten był tańczony jedynie przez lud wiejski ale stopniowo przenikał ze środowiska wiejskiego do innych środowisk.
Z czasem jednak stał się tak popularny, że trafił nie tylko do bogatych domów mieszczańskich i na dwory szlacheckie, ale również rozprzestrzenił się na całą Polskę. W tej formie krakowiak pojawił się w XVIII wieku i oznaczał dwumiarowe tańce krakowskie. Z czasem taniec ten upowszechnił się, przenikając do muzyki symfonicznej i scenicznej. Nieodzowną częścią tańca są kolorowe stroje krakowskie, dodające mu piękna, uroku i świetności. W muzyce ludowej krakowiak zwykle rozpoczyna się przyśpiewką.
Krakowiak uznany dziś za polski taniec narodowy jest pochodzenia ludowego. Dużą popularnością cieszył się wśród szlachty zaściankowej, która bardzo chętnie tańczyła go na swych zabawach. W. Paschałow, który twierdzi, że „w dawnych czasach krakowiak, podobnie jak polonez, miał charakter tańca uroczystego. Tańczyła go nie tylko ludność ziemi krakowskiej, ale cała szlachta polska, a zwłaszcza „brać szaraczkowa” (W. Paschałow „Chopin a polska muzyka ludowa”).
Ogólnie o charakterze muzyki krakowiaka można powiedzieć, że jest ona wesoła, radosna, żywa, skoczna, tętniąca życiem
W zależności od miejscowości, w której tańczono krakowiaka, taniec ten nosił poza już wymienionymi takie nazwy jak: skalmierzak, wiśliczak, księżak, kopieniak, proszowiak, stopniczak, włączek albo flisak.
Uroczystości odpustowe ku czci Św. Rocha z obrzędem błogosławieństwa zwierząt w Mikstacie
Rok wpisu na Krajową listę: 2015
Uroczystości odpustowe ku czci Świętego Rocha połączone z obrzędem błogosławieństwa zwierząt związane są z drewnianym kościołem pobudowanym pod Jego wezwaniem na wzgórzu nazywanym obecnie Wzgórzem Cmentarnym bądź Wzgórzem Świętego Rocha. Uroczystości odpustowe połączone z obrzędem błogosławieństwa zwierząt są związane z kultem Świętego Rocha i odbywają się nieprzerwanie od trzystu lat dzięki przekazowi międzypokoleniowemu. Jak wierzą od pokoleń Mikstaczanie uroczystość stanowi wotum dziękczynne za uratowanie mieszkańców przed zarazą, która zbierała śmiertelne żniwo w tych okolicach. Z przekazów ustnych wynika, że w czasie jednej z epidemii cholery wieśniak jechał z chorą żoną do lekarza do pobliskiego Ostrzeszowa. Na Wzgórzu miał ujrzeć mężczyznę w czarnym kapeluszu, z laską pielgrzymią i psem. Mężczyzna miał powiedzieć chłopu, módl się, twoja żona wyzdrowieje. Gdy kobieta wyzdrowiała na Wzgórzu pobudowano kościół ku czci św. Rocha. A ponieważ św. Roch, jak podają hagiografowie, uzdrawiał nie tylko ludzi, ale i zwierzęta gospodarze przyprowadzają w dniu jego liturgicznego wspomnienia przed bramę prowadzącą do kościoła, zwierzęta prosząc, by św. Roch się nimi opiekował. Kościół stoi w miejscu, w którym miała ukazać się postać świętego Rocha. W każdej wspólnocie parafialnej obchodzone są imieniny patrona parafii, czy kościołów znajdujących się na jej terenie. Uroczystości odpustowe poza scenariuszem liturgicznym, który zgodny jest z wykładnią kościelną zawiera często wiele elementów specyficznych dla danej społeczności lokalnej będących wyrazem religijności ludowej. Takie specyficzne elementy odnaleźć można w sposobie świętowania uroczystości odpustowej w parafii mikstackiej leżącej w Południowej Wielkopolsce:
Charakterystycznym elementem odpustu jest odbywający się obrzęd błogosławieństwa zwierząt. Jak przed wiekami odbywa się on po mszy świętej wotywnej odprawianej o godzinie 8:00. Tak jak przed laty, jak wynika z materiałów źródłowych przed stojącym przy cmentarnej bramie kapłanem przechodzi niezwykła procesja składająca się z różnych zwierząt oraz ich opiekunów. Sam obrzęd poświecenia jest elementem stałym, niezmiennym uroczystości odpustowych. Zmieniają się tylko jego uczestnicy. Dawniej na obrzęd błogosławieństwa gospodarze przyprowadzali przede wszystkim konie, krowy, owce, kozy, czasami świnie. Były to zatem zwierzęta, które pomagały człowiekowi w pracach polowych, albo stanowiły dla niego źródło pożywienia. Jak wskazuje B. Januszkiewicz: „W r. 1969 przy¬pędzono pod kościółek około 60 krów, 40 koni, 6 owiec i 2 psy. W roku następnym było natomiast około 80 krów, 45 koni i 15 owiec (…).
Sam obrzęd święcenia odbywa się według ściśle ustalonego porządku. Najpierw występują jeźdźcy na koniach, następnie konie zaprzężone do powózek, potem pędzi się krowy, a na samym końcu jadą wozy. na których załadowane są owce. Wiek osób, które przyprowadzają inwentarz, waha się w granicach 15—70 lat. Starzy gospodarze przyprowadzają naj¬częściej bydło i owce, młodzież natomiast chętnie dosiada konia. Dodać trzeba, że udział czynny mają głównie przedstawiciele płci męskiej”. Zatem jak wynika z przytoczonego opisu rzadko wśród zwierząt przyprowadzanych na święcenie spotkać można było psa wiernego towarzysza św. Rocha, dominował inwentarz. Motywem przyprowadzania zwierząt była silna wiara parafian w opiekę św. Rocha nad ludźmi i zwierzętami. Na początku lat osiemdziesiątych coraz mniej gospodarzy przyprowadzało swoje zwierzęta. W tym właśnie okresie pojawili się przedstawiciele TVP, aby zrealizować program o prawie zapomnianym i zanikającym w innych regionach zwyczaju. Sytuacja ta okazała się mobilizująca dla miejscowej społeczności. Na poświęceniu pojawili się nie tylko gospodarze ze swoim inwentarzem, ale także dzieci ze zwierzątkami, które hodowały w swoich domach.
A jak wygląda dziś obrzęd poświęcenia zwierząt? Tak jak przed laty stoi kapłan obok bramy cmentarza na specjalnie przygotowanym podwyższeniu i kropi wodą święconą zwierzęta. W okolicy coraz mniej gospodarstw zajmuje się hodowlą zwierząt. Coraz rzadziej w tej przedziwnej procesji zobaczyć można krowy, kozy, owce, czyli zwierzęta, które przed laty przyprowadzano na obrzęd błogosławieństwa. Jest natomiast sporo koni. Nie są to jednak najczęściej konie, które służą do prac polowych, większość z nich wykorzystywana jest do celów rekreacyjnych i rehabilitacyjnych. Jak wynika z relacji B. Januszkiewicza na obrzęd błogosławieństwa przyprowadzali kiedyś zwierzęta przede wszystkim mężczyźni. Obserwując uroczystości odpustowe w czasach współczesnych nie dostrzegamy już takiej prawidłowości. Na obrzęd błogosławieństwa przyprowadzają bądź przynoszą swe zwierzęta przedstawiciele obu płci biorą w nim udział nie tyko dorośli, ale przede wszystkim dzieci i młodzież. Chociaż coraz mniej zwierząt gospodarskich, ale przed bramę cmentarną młodzi parafianie przyprowadzili w 2009 roku 94 psy, 53 koty, 20 królików, 12 koni, 8 chomików, 7 krów, a także przynieśli 8 żółwi, 5 akwariów z rybkami i 5 świnek morskich. Ponadto zobaczyć można tam było gołębie, papugi, pająka, a nawet legwana.
Na obrzęd błogosławieństwa przyprowadzają, czasami przynoszą bądź przywożą swoje zwierzęta nie tylko parafianie mikstaccy, ale także goście z różnych stron kraju. Jeśli popatrzymy na listę zwierząt to możemy wyobrazić sobie, jak barwna jest ta niezwykła procesja. Należy zwrócić uwagę na dużą liczbę właścicieli psów pojawiających się ze swoimi ulubieńcami na obrzędzie błogosławieństwa. Pies jest nieodłącznym atrybutem św. Rocha.
Przemarsz zwierząt przed specjalnie przygotowanym podwyższeniem na którym stoi kapłan (od kilku lat obrzędu tego dokonują zaproszeni ks. Biskupi) kropiący wodą święconą zwierzęta i ich właścicieli odbywa się w określonej kolejności. Tę niezwykłą procesję rozpoczynają jeźdźcy na koniach, za nimi jadą bryczki, na których oprócz ludzi często znajdują się także różne zwierzęta. Najczęściej są to psy bądź koty. Za bryczkami zmierzają krowy i kozy wraz ze swoimi właścicielami. Następnie przed bramą prowadzone, niesione, a czasami wiezione są mniejsze zwierzęta, zwłaszcza te hodowane przez dzieci. Są wśród nich psy, różnych ras i wielkości, koty, chomiki, króliki, świnki morskie, papugi, małe kurczaczki… Wszystkie te zwierzęta kroczą w tej niezwykle barwnej procesji, ponieważ ich właściciele troszczą się o to, by jak najlepiej się prezentowały. I chociaż tak jak wskazano, coraz rzadziej kroczy w niej bydło i czasami z nostalgią wzdycha się, gdzie się podziały zwierzęta, które stanowiły kiedyś trzon procesji świętorochowej, to trzeba pogodzić się z upływem czasu, ze zmianami społecznymi i otworzyć się na w pewnym sensie trochę odnowioną wersję tradycji odziedziczonej od przodków. Bo to przecież cały czas jest obrzęd błogosławieństwa, stanowiący integralną część uroczystości odpustowych. Więc dobrze, że wśród zwierząt uczestniczących w obrzędzie błogosławieństwa pojawiły się małe zwierzątka, bo gdyby nie one i ich młodzi właściciele zanikłby, piękny mający trzystuletnią tradycję obrzęd.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, iż mimo postępu nauk weterynaryjnych przyprowadzający na poświęcenie swoje zwierzęta w dalszym ciągu podkreślają, że czynią to, aby uchronić je od chorób. Wskazują na to wywiady przeprowadzane wśród uczestników uroczystości odpustowych połączonych obrzędem błogosławieństwa zwierząt przez przedstawicieli mediów, ale także cyklicznie prowadzone badania empiryczne przez rodowitą Mikstatczankę dr Małgorzatę Strzelec z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
W scenariuszu uroczystości odpustowych nie może zabraknąć oczywiście uroczystej sumy. Ta sprawowana jest o godz. 11:00. Ostatnim akcentem uroczystości odpustowych jest Msza Święta sprawowana o godz. 18:00. W czasie tej Mszy Świętej udzielane jest specjalne błogosławieństwa dzieciom. Po tej Mszy Świętej procesja z Najświętszym Sakramentem wraca do kościoła farnego. Atrakcja dla dzieci, ale nie tylko dla nich jest odbywający się w ulicy poniżej sanktuarium jarmark, zwany w mikstackiej społeczności „budami”. Z tej okazji dzieci otrzymują od rodziców, dziadków pieniążki, tzw. odpustowe. W ostatnich latach podjęte zostały próby nowego odczytania charyzmatu Świętego Rocha. Zaowocowały one włączeniem do scenariusza uroczystości odpustowych dnia chorych, który przeżywany jest w tej wspólnocie w niedzielę poprzedzającą uroczystości odpustowe.
Święty Roch był tym, który sam doświadczył choroby i cierpienia, ale także pochylał się nad cierpiącymi, zarażonymi. Tak więc uroczystości odpustowe rozpoczynają przedstawiciele najstarszego pokolenia, następnie odbywają się uroczystości połączone z błogosławieństwem zwierząt, kończy błogosławieństwo dzieci. W ten sposób pewnym stopniu zamknięte zostaje koło przekazu międzypokoleniowego.
Uroczystości odpustowe są okazją do przygotowania wystaw związanych z postacią św. Patrona. Obrzęd błogosławieństwa zwierząt znany był w naszym kraju już w XVI wieku, na co wskazuje Jan Stanisław Bystroń opisując obyczaje w Polsce w tamtym okresie. Był bardzo popularny w naszym kraju, ale- na co wskazuje z kolei- Oskar Kolberg zaczął zanikać pod koniec XIX wieku. W mikstackiej wspólnocie parafialnej odbywa się on nieprzerwanie od trzystu lat. Świadczy to o sile wiary i tradycji. W „Dziełach” Oskara Kolberga znajdujemy taki oto opis Mikstatu.: „Mixtat, Mikstat ma piękny kościół; ożywione jarmarki na bydło. Niegdyś morowa zaraza całe spustoszyła miasto; zostało tylko siedm rodzin, które zawczasu w lasy się skryły, a które pó¬źniej znów miasto zaludniły. Liczba ta odpowiada dziś jeszcze istniejącym 7 głównym nazwiskom, które po kilka już i kilka¬naście żyjących obejmuje rodzin. Owa zaraza objawiła się w po¬staci bladej, wychudłej kobiety, białem prześcieradłem okrytej. Chodziła od domu do domu i przez okno zapytywała się ludzi: śpią-li czy się modlą? — Jeżeli ich zastawała śpiących, wówczas mówiła: Spijcie, śpijcie, a więcej nie wstaniecie. Jeżeli zaś wi¬działa że się modlą, wtenczas mówiąc, że do nich niema prawa, znikła po nauczającem napomnieniu i zostawiała ich przy życiu”. Zatem i O. Kolberg akcentuje fakt nawiedzania tych okolic przez zarazę, ale także podkreśla fakt istnienia w mieście pięknego kościoła.
Uroczystości odpustowe ku czci Świętego Rocha połączone z obrzędem błogosławieństwa zwierząt są przejawem żywej tradycji. Zachowano w nich elementy tradycji przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Kolejnym pokoleniom przekazuje się to co dla danej społeczności jest najważniejsze. Niewątpliwie takim ważnym dla mikstackiej wspólnoty parafialnej elementem niematerialnego dziedzictwa kulturowego są uroczystości odpustowe ku czci Świętego Rocha połączone z obrzędem błogosławieństwa zwierząt. W innej sytuacji trudno wyobrazić sobie, by mogły przetrwać przez ponad trzysta lat. Nigdy w procesie transmisji kultury nie przekazuje się kolejnym pokoleniom całego dziedzictwa kulturowego społeczności, ale te jego elementy, które są dla niej najważniejsze. Kolejne pokolenia wzbogacają je o nowe elementy, które związane są z przemianami społeczno- kulturowymi, dzięki czemu tradycja staje się żywym elementem kulturowym społeczności. Takie zjawisko uwidacznia się w mikstackiej wspólnocie parafialnej.
Tradycyjna technika ludwisarska stosowana w ludwisarni Felczyńskich w Taciszowie
Rok wpisu na Krajową listę: 2015
Tradycyjna technika ludwisarska stosowana w ludwisarni Felczyńskich w Taciszowie nie została w kręgu rodzinnym w żaden sposób zapisana. Wiedza oraz umiejętności nauczane są zawsze przez starszego z rodu, przekazywane ustnie oraz w praktyce. Obecnie ich wykonawcą jest Zbigniew Felczyński, czynny ludwisarz, nauczony techniki przez swojego ojca.
Rodowód tradycyjnego rzemiosła ludwisarskiego jest bardzo dawny, początki formowały się najpewniej w Azji, później umiejętność przeniknęła do Europy i została zaadaptowania do naszych warunków oraz zapotrzebowania na instrumenty kościelne. Technika formowania dzwonów brązowych metodą na wosk tracony po raz pierwszy opisana została w X wieku przez benedyktyńskiego mnicha Teofila, który pochodził z Grecji. W kolejnych wiekach technika ewoluowała: odkrywano, że pewne elementy można wykonać łatwiej i sprawniej. Ostatecznie ukształtowała się w renesansie, rozprzestrzeniła, i w takiej postaci znana była jeszcze na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy to przedstawiciel rodziny Felczyńskich pojechał do Niemiec, aby uczyć się u tamtejszych ludwisarzy. Pewny swoich umiejętności wrócił i założył pierwszą ludwisarnię w Kałuszu, mieście leżącym na terenie obecnej Ukrainy. Od tego czasu, to jest od roku 1808, kolejne pokolenia przekazują sobie wzajemnie niezbędne tajniki zawodu i kontynuują prace nad produkcją dzwonów w następujących po sobie zakładach zmieniających lokalizacje ze względu na koleje historii, przywiązując wagę do wiernego naśladowania tradycyjnej, jeszcze renesansowej techniki.
Aby stworzyć dzwon należy wykonać wieloelementową formę glinianą, opracować ją, zakopać w jamie odlewniczej i wlać do niej roztopiony brąz. Podczas tworzenia formy najpierw buduje się rdzeń, czyli jej wewnętrzną część. Zbudowany z cegieł stożek pokrywa się grubymi warstwami mieszanki składającej się głównie z gliny, nakładając ją ręcznie na całą powierzchnię. Każda kolejna warstwa gliny, tak teraz jak i podczas całego procesu tworzenia, musi dokładnie wyschnąć przed nałożeniem następnej. Stopniowo, z upływem czasu i kolejnymi warstwami, początkowo stożkowa forma zaobla się i przybiera kształt wewnętrznej powierzchni przyszłego dzwonu. W utrzymaniu precyzji pomaga szablon, wycięty z metalu w pożądany kształt, możliwy do obracania wokół budowanego rdzenia wykrój odpowiadający w/w kształtowi. Po zakończeniu tego etapy budowy warstwę izoluje się i zaczyna nakładać grubość, czyli tzw dzwon fałszywy. Ta część odpowiada kształtem przyszłemu dzwonowi. Składa się również z kolejnych warstw gliny, nakładanej tym razem pędzlem- cieniej i z większą uwagą i przy użyciu kolejnego szablonu. Dzwon fałszywy pokrywa się łojem zwierzęcym, oraz umieszcza na nim wykonane z wosku napisy, ornamenty i wizerunki takie, jakie widoczne będą na gotowym odlewie. Są one przygotowywane ręcznie- w przypadku liter odlewane z foremek i wycinane, a w przypadku wizerunków wykonywane jednorazowo przez p. Bogumiłę Felczyńską, która dba, by wystrój dzwonu nawiązywał do tradycji i pasował do każdej formy (dzwony różnią się rozmiarami, czasem umieszczona na nim plakieta będzie miała 10 cm a czasem 40). Przygotowaną w ten sposób powierzchnię pokrywa się wieloma cienkimi warstwami rzadko rozrobionej gliny tak, by masa otuliła wszystkie przymocowane dekoracje najdokładniej jak to możliwe. Ma to ogromny wpływ na ich czytelność w późniejszym odlewnie. Ten etap jest niezwykle wrażliwy na temperaturę. Nie można pracować z masą woskową w skrajnych temperaturach, bo staje się ona zbyt płynna lub zbyt krucha, dlatego z zależności od pory roku zmieniamy godziny dekorowania dzwonów. Np. latem ludwisarze pracują o świcie, by efektów nie zniszczyły upały przychodzące w ciągu dnia.
Wspomniane już nowe, pokrywające dekoracje warstwy gliny zaczynają składać się na zewnętrzną część formy – tzw. kapę. Kolejne powłoki zabezpieczają dzwon fałszywy, a forma pęcznieje i traci precyzyjny kształt. Po zakończeniu budowy, formę dla pewności jeszcze się suszy. Wysoka temperatura jakiej zostaje poddana wytapia zamknięte między warstwami gliny elementy woskowe (tzw. metoda „ na wosk tracony”), pozostawiając z zewnętrznej powłoce luki czy też wgłębienia odpowiadające przyszłym napisom, wizerunkom i ornamentom. Następnie formę rozkłada się na trzy kolejno budowane części: rdzeń, dzwon fałszywy i kapę i niszczy się środkową. Rdzeń i kapę łączy się ponownie ze sobą, dbając o precyzyjne dopasowanie, dołącza się osobno przygotowaną formę korony, całość zakopuje się w jamie odlewniczej, tzn. w wykopaną na terenie zakładu dziurę poniżej poziomu gruntu, opuszcza się gotową formę i obsypuje się ją ziemią, która zostaje mocno ubita by całość ustabilizować. Zakopana forma jest już gotowa do dalszych prac; kluczowego dnia całego procesu, który pan Zbigniew Felczyński wybiera się w zależności od pory roku i pogody, odbywa się odlew. W tym czasie nie może padać, bo tradycyjny piec szybowy, którego używamy, nie będzie w stanie roztopić metalu. Ze względu na sprzyjające prądy powietrza najlepiej dokonywać odlewu w nocy lub o świcie. Ten etap trwa kilkanaście godzin, najpierw rozgrzewa się piec, potem wrzuca metale – cynę (22%) i miedź (78%), aby się stopiły i połączyły w płynny brąz. Roztopiony metal uwalnia się z pieca i kieruje specjalnymi rynienkami do formy, do której wlewa się on przez otwór pozostawiony w górnej części. Odlany dzwon, wciąż zabezpieczony wieloma warstwami gorącej teraz gliny zostawia się w ziemi na następne kilka dni, aby powoli stygł. Potem wydobywa się go, rozbija otulającą go glinę, czyści i poleruje, by metal, który przybrał kształt dzwonu był gładki i błyszczał oraz by było wyraźnie widać umieszczone na nim dekoracje. Na koniec dołącza się elementy techniczne pozwalających na jego pracę (serce, okucie) i przekazuje w miejsce przeznaczenia w kraju i za granicami – najczęściej na kościelną wieżę. W parafii odbywa się z tej okazji zgodny w wytycznymi Stolicy Apostolskiej rytuał poświęcenia instrumentów.
Ludwisarze z Taciszowa szczególnie dumni są z wykonania 2 historycznych dzwonów: potężny instrument noszący dwa imiona Ignacy - Józef, wykonany w 1929 roku na wystawę krajową w Poznaniu, oraz ozdobny płaskorzeźbami wykonanymi przez Xawerego Dunikowskiego dzwon wysłany w 1939 roku na światową wystawę w Nowym Jorku.
W 2013 w warsztacie wykonany został dzwon imieniem Serce Łodzi (2500 kg), który nawiązuje do Zygmunta, instrumentu, który wisiał wcześniej w tym samym miejscu, lecz został zarekwirowany w czasie drugiej wojny światowej. Jego następca został wykonany w setną rocznicę powstania pierwszego. Inną wyjątkową pracą było wykonanie dzwonu Kopernik dla olsztyńskiej katedry (1600 kg). Uczcił on obchody roku astronoma i na specjalne życzenie został zabarwiony na granatowo, by jego powierzchnia przypominała nocne niebo, na którym umieszczono gwiazdy pokryte płatkowym złotem. Cieszą nas również dzwony wykonywane do cerkwi prawosławnych. Ich dekorację stanowią często odwzorowania ikon, a po zawieszeniu na wieży, są na nich odgrywane rytmiczne melodie.
Przywołówki Dyngusowe w Szymborzu
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
Przywołówki dyngusowe to dwudniowy zwyczaj związany z obchodami Świąt Wielkanocnych bardzo powszechny na Kujawach do czasów II wojny światowej, a w niektórych wsiach spotykany jeszcze do lat 60. XX wieku. Obecnie organizowany w Szymborzu, dawniej wsi, dziś dzielnicy Inowrocławia.
Przywołówki to krótkie teksty odnoszące się do każdej z panien z danej wsi, obecnie już Szymborza i okolic. Każdy wierszyk składał się z takich części jak przedstawienie dziewczyny a także z opisania jej zalet (lub wad), stwierdzenia ile wody zostanie na nią wylane w Poniedziałek Wielkanocny, a także ogłoszenia czy ktoś „za nią stoi” czyli czy jest kawaler, który jest nią zainteresowany. Przywołówka kończy się zawsze słowami: Niech śpi, niech się nie boi, bo za nią........ stoi. Ten ją wykupił!
Tworzeniem przywołówek zajmują się członkowie Stowarzyszenia Klubu Kawalerów, którego rodowód sięga przełomu 1833 i 1834 roku. Jest to grupa mężczyzn (wg statutu powinno być ich 10, ale jest to liczba zmienna), którzy jak nazwa na to wskazuje muszą być kawalerami, o nienagannej opinii. Kilku z nich bierze udział w tym obrzędzie od ok. dziesięciu lat. Niektórzy członkowie poprzez swoje rodziny związani są z Klubem Kawalerów już od kilku pokoleń
Szymborskie przywołówki mają charakter uroczysty i widowiskowy. Odbywają się na centralnym placu, w Wielką Niedzielę, po wieczornej mszy ofiarowanej za zmarłych członków Klubu. Widzami są nie tylko mieszkańcy Szymborza, ale i przyjezdni z okolicznych miejscowości. Przygotowania rozpoczynają się dwa tygodnie przed świętami, kiedy to w siedzibie Klubu dyżurują jego członkowie i czekają na mężczyzn, którzy przychodzą składać „okup” za swoje dziewczyny. Okupem jest najczęściej skromny datek pieniężny. Informacje, kto kogo wykupił są zapisywane i stanowią podstawę do układania przywołówek. Mają one nie tylko charakter zalotny oraz towarzyski, ale także wychowawczy, przez to, że publicznie pochwalają pozytywne postawy i zachowania oraz piętnują negatywne.
Przywołówki szymborskie różnią się od tych organizowanych niegdyś w innych wsiach tym, że nie są spontanicznie, lecz celowo organizowane i mają ciągłość nie tylko ustnej, ale i pisemnej tradycji, ponieważ teksty są zapisywane w specjalnej księdze i przechowywane przez lata.
Gwara warmińska jako nośnik tradycji ustnych
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
Gwara warmińska powstała w wyniku nakładania się na siebie różnych zjawisk językowych – począwszy od języka starobałtyjskiego (pruskiego), poprzez język osadników niemieckich i polskich, staropolszczyznę powszechną na ziemiach pruskich w okresie nowożytnym, kończąc na germanizmach wprowadzanych w wieku XIX.
Gwara była głównie „językiem domowym”, ale znali ją zarówno Polacy jak i Niemcy. Stąd też w kontaktach sąsiedzkich mogli oni się dobrze porozumieć. Sytuacja zmieniła się po II wojnie światowej. Gwara warmińska – do wojny uważana za polską, po wojnie była kojarzona z językiem niemieckim, przez co później prawie zanikła. Wyjazdy Warmiaków do Niemiec, a także dążenia ku nowoczesności, powodowały odejście od tradycji, w tym także języka ojców. Dopiero od lat 90. XX wieku można zauważyć powrót i chęć odkrywania na nowo warmińskiej gwary.
Ochrona i popularyzacja gwary jest bardzo ważna dla powojennych pokoleń, które patrzą otwarcie w przyszłość i próbują odnaleźć na Warmii swoje miejsce, ale nie można budować przyszłości bez znajomości przeszłości i bez możliwości utożsamiania się z nią. W ostatnich latach gwarę jest popularyzowana poprzez drukowanie gawęd warmińskich w lokalnej prasie i czytanie ich w Radio Olsztyn, organizowane są szkolenia na podstawie Elementarzy gwary warmińskiej oraz prowadzony jest fanpage „Gwara Warmińska” na Facebooku. Do dzisiaj pozostało kilkanaście rodzin, które znają gwarę i ją rozumieją. Coraz więcej osób chce poznawać nowe słówka i wplatać je do swoich wypowiedzi. Wykorzystują ją zespoły muzyczne i śpiewacze. Dla dzieci organizowane są konkursy recytatorskie. Nie chodzi zatem o powszechną i obowiązkową naukę gwary dla wszystkich, ale o umożliwienie poznania i kształtowania umiejętności rozumienia poszczególnych słówek, zwrotów, krótkich tekstów i dialogów.
Poprzez to następuje poznanie tradycyjnych zwyczajów, wartości i mentalności poprzednich pokoleń, a tym samym transmisja wartościowych elementów dziedzictwa kulturowego do współczesnego zglobalizowanego społeczeństwa.
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
Bartnictwo jest zestawem praktyk, wiedzy i tradycji dotyczących pszczoły miodnej, jej zwyczajów, upodobań i zachowań w interakcji z człowiekiem oraz otaczającą przyrodą. Polega na przekonaniu, że pszczoła najlepiej żyje i rozwija się wysoko nad ziemią, a człowiek nie powinien ingerować w rozwój rodziny pszczelej. W tym celu przygotowuje się w pniach drzew żyjących lub kłodach wykonanych ze ściętych pni dziuple, zwane „barciami”, przeznaczone na gniazda dla pszczoły miodnej. Wykonanie „barci”, czyli „dzianie”, odbywa się za pomocą „pieszni” – specjalnego dłuta o szerokości ostrza 4-5 cm, osadzonego na długim masywnym trzonku.
Barcie wykonuje się albo w żywych drzewach (sosnach, dębach, lipach lub świerkach) na wysokości powyżej 4,5 metra, albo w kłodach pozyskanych z drzew ściętych. „Wydzianą” kłodę następnie umocowuje się na drzewie na wysokości minimum 4 metrów nad ziemią i przeprowadza się zabiegi mające na celu zwabienie do niej pszczół, wykorzystuje się do tego nalewki na bazie propolisu, zioła i fragmenty plastrów. Do zasiedlonych barci zagląda się maksymalnie kilka razy w trakcie sezonu, aby w początku września, tradycyjnie po święcie Narodzin Marii Panny (8 września), pobrać niedużą ilość miodu. Bartnik odbiera swoją część tak, by nie narazić roju na śmierć głodową w trakcie zimy i uniknąć konieczności podkarmiania substytutami miodu.
Perebory - nadbużańskie tradycje tkackie
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
Krakowska koronka klockowa
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
Umiejętność wykonywania koronki klockowej stanowi zarówno istotną część kultury tradycyjnej Krakowa i okolic, a także jest elementem składającym się na tożsamość grupową mieszkanek Ziemi Krakowskiej. Wykonywanie tego rodzaju tkanin jest jedną z najtrudniejszych technik koronkarskich, wymaga dużo czasu, cierpliwości i poświęcenia dzięki czemu powstają misterne prace.
Koronka klockowa powstała we Włoszech w XVI - XVIII wieku, rozwinęła się szczególnie w Niderlandach, później we Francji, Szwajcarii, Czechach, Rosji, a także w Polsce i innych krajach europejskich. Koronka klockowa w Krakowie pojawiła się i zyskała popularność za sprawą królowej Bony, jednak od momentu wprowadzenia na rynek koronek wyrabianych maszynowo sztuka ta zaczęła zanikać. Dopiero na początku XX wieku nastąpił jej renesans w Małopolsce, a w szczególności w Krakowie. Do rozpowszechnienia się na nowo tego rzemiosła przyczyniła się Zofia Dunajczan (1904-1985), która przez ponad pół wieku uczyła tej trudnej sztuki inne kobiety, jej następczynią została Olga Szerauc (ur. 1908), a następnie Jadwiga Węgorek (ur. 1952), która kontynuuje tradycje i przekazuje je nieustannie kolejnym pokoleniom. Obecnie umiejętność wykonywania tego rodzaju koronki posiada zaledwie 30 kobiet zamieszkujących Kraków i okolice.
Osoby, które odgrywają szczególną rolę w kultywowaniu tego elementu niematerialnego dziedzictwa kulturowego to wspomniana wcześniej Jadwiga Węgorek – twórczyni ludowa – która utworzyła w Krakowie autorskie Warsztaty Rękodzieła Artystycznego „Czar nici” działające od 1999 roku, gdzie uczy różnych technik haftu i koronki. Opracowała także autorski styl koronek klockowych dwukolorowych szaro-białych. Kolejną twórczynią ludową jest Małgorzata Grochola – odtwarza i rekonstruuje stare wzory na podstawie dawnych schematów i serwetek oraz Beata Ochab-Chrzan, nauczycielka nauczania początkowego, która prowadzi zajęcia koronkarskie w jednej z krakowskich szkół podstawowych.
Technika tkania koronek klockowych, to jeden z typów koronki wykonywanej przy pomocy podłużnych szpulek, często drewnianych, zwanych klockami. Rzemiosło te polega na przeplataniu w grupach po cztery wielu nici nawiniętych na klocki, podczas tkania wzór umieszczany jest na specjalnym wałku (poduszce, bębnie – nazwa w zależności od regionu). Technika ta umożliwia uzyskanie delikatnych ażurowych wyrobów o bardzo zróżnicowanych wzorach. Każdy z większych ośrodków Bobowa, Kraków czy Zakopane wypracował własny styl oparty na charakterystycznych dla niego splotach, wzorach i dominujących materiałach. W krakowskiej koronce wieloparkowej wykorzystuje się nici lniane w naturalnych barwach, a najczęstsze sploty to: płócienko, siekanka, pajączki, kratka czeska, wachlarzyki, listki, warkoczyki, itp.
Tradycje kulturowe Biskupizny
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
Biskupizna to mikroregion etnograficzny obejmujący wsie wokół Krobi (Bukownica, Chumiętki, Domachowo, Posadowo, Potarzyca, Stara Krobia, Sułkowice, Wymysłowo, Żychlewo, Rębowo, Piaski i Sikorzyn). Obszar ten od XIII do XVIII wieku stanowił własność biskupów poznańskich, co dało początek nazwie makroregionu. Pod rządami poznańskich biskupów chłopom pańszczyźnianym w tzw. kluczu krobskim żyło się lżej niż na sąsiednich terenach, będących dobrami szlacheckimi. W wyniku tej sytuacji w biskupianach zaczęło wykształcać się pewne poczucie odrębności i kształtować się zaczął charakterystyczny biskupiański folklor.
Folklor biskupiański przekazywany z pokolenia na pokolenie, zachował się do dnia dzisiejszego i przejawia się on poprzez zachowane tradycyjne tańce, muzykę, zwyczaje i obrzędy oraz stroje ludowe.
Tradycyjne tańce biskupiańskie znane są w całej Wielkopolsce, są to: wiwat, przodek, równy, to co je odróżnia to typowy dla Biskupizny ściśle zachowany porządek w jakim są tańczone, rygorystycznie przestrzegana jest kolejność: najpierw wiwat, potem przodek, następnie równy tańczony w lewo, potem w prawo i na koniec siber.
Na Biskupiźnie do dziś praktykowana jest sztuka gry na dudach oraz skrzypcach podwiązanych. Muzyka dudziarska powiązana jest ściśle z tradycją taneczną ponieważ jej podstawową funkcją była zawsze gra do tańca. Liczba osób znających szeroki repertuar tekstów, melodii i przyśpiewek jest niewielka, jednak od kilku do kilkunastu utworów znanych i śpiewanych jest na Biskupiźnie powszechnie, niektóre utwory zaś adaptowane są do repertuarów współczesnych zespołów i granych np. w formie „disco-polo” na zabawach tanecznych. Dobrze zachowana jest także gwara, w której przyśpiewki są wykonywane, ale którą też mówi się powszechnie na wsiach.
Ponadto częściowo nadal kultywowane są dawne zwyczaje, spośród których wymienić warto ostatnią zabawę przed adwentem czyli „katarzynki” oraz kończący karnawał „podkoziołek”. Zachowały się również obrzędy dożynkowe. W części wiosek nadal bardzo żywe są zwyczaje wielkanocne związane z lanym poniedziałkiem, kiedy to kawalerzy w przebraniach baby, dziada, niedźwiedzia, diabłów itp. z towarzyszeniem grajka obchodzą wszystkie domy w wiosce zbierając jajka oraz oblewając wodą i smarując sadzą dziewczęta. W okresie Bożego Narodzenia zaś zachowała się tradycja chodzenia „gwiozdorów” z rózgą oraz wystawiania furtek w noc sylwestrową.
Najbardziej charakterystycznym elementem biskupiańskiego folkloru są stroje ludowe, w których najbardziej wyróżnia się panieński czepek – kopka. Sztuka układania kopki jest unikalna w skali całego kraju i obecnie wykonywana tylko przez jedną osobę. Biskupizna posiada własne motywy haftów, które pojawiają się na fartuchach, kryzach oraz kopkach. Pozostałe elementy strojów biskupiańskich również do dziś wykonywane są metodą tradycyjną – ręcznie, aczkolwiek część lokalnych zakładów krawieckich także ma je w swojej ofercie. Do stroju przykłada się dużą wagę i chociaż nie jest już powszechnie noszony to w wielu domach jest przechowywany jako pamiątka rodzinna. Noszony jest przede wszystkim przez członków zespołów folklorystycznych, ale pojawia się również podczas ważniejszych uroczystości kościelnych (Boże Ciało, Wielkanoc, odpusty) podczas których asystę księdza tworzą parafianie w strojach ludowych. Częste jest także ubieranie dzieci w strój ludowy do pierwszej komunii.
Kolędowanie Dziadów Noworocznych na Żywiecczyźnie
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
W ostatni dzień kończącego się roku oraz pierwszy dzień nowego roku – na granicy „starego i nowego czasu” we wsiach leżących na południe i zachód od Żywca oraz w samym Żywcu, w dzielnicy Zabłocie do dzisiaj spotkać można duże grupy noworocznych przebierańców zwanych Dziadami. Ubrani w kolorowe, nieco dziwne stroje, czyniąc hałas, wrzawę i zamieszanie idą, a w zasadzie biegną, poruszając się rytmicznie w takt dźwięku dzwonków lub dynamicznej muzyki. Zaczepiają przechodniów napotkanych na swej drodze, składają życzenia, zaś zatrzymawszy się przed domami prezentują swoiste widowisko.
Dla miejscowej ludności pojawienie się Dziadów zwiastuje Nowy Rok. W przeszłości ich kolędowanie było ważnym obrzędem kreującym pomyślność i dobrobyt w rozpoczynającym się roku. Niezmienną zasadą było to, że przebierać się mogli tylko mężczyźni, niegdyś tylko kawalerowie. Odgrywali oni ściśle określone postacie, których role odtwarzano zgodnie z tradycyjnym stereotypem lub symboliką, pojawiały się zatem: Konie, Niedźwiedzie, Diabły, Śmierć, Żydzi, Cyganie, Druciarze, Kominiarz, Ksiądz czasami także Cyrulik czy Fotograf. Każda z postaci charakteryzowała bogata symbolika, np. Koń symbolizował siłę, zdrowie, witalność, zręczność i żywotność, Niedźwiedź – męstwo, moc, odwagę i płodność. Natomiast reprezentanci obcych środowisk mieli przynosić pomyślność.
Współcześnie, chociaż Dziady nabrały charakteru widowiska bardziej zabawowego, powyższe zasady nadal obowiązują i są respektowane. Zatem, jak dawniej, mężczyźni przebierają się za postaci charakterystyczne dla swojego terenu, odgrywając zgodnie z tradycją ich role. Ruchliwość postaci, dynamika i żywiołowość, czynione psoty oraz hałas tworzą niesamowitą atmosferę i zamieszanie. Obecnie kolędowanie Dziadów jest wyrazem dbałości o tradycję. Z biegiem lat rozwijane są prezentacje przekazywanie przez pokolenia. Coraz większą wagę przywiązuje się do walorów artystycznych prezentacji postaci, ich wyglądu i estetyki strojów.
Uczestnictwo w dziadach zawsze było honorem, przynosiło dumę i zadowolenie, dostarczało radość i łączyło ludzi. Tak jest również dzisiaj. Największe popisy odbywają się przed dużymi skupiskami ludzi w rodzimych miejscowościach – przed kościołem, na jakimś placu – oraz przed domami byłych przebierańców.
"Turki" grodziskie
Rok wpisu na Krajową listę: 2016
„Turki” to potoczna nazwa oddziałów wielkanocnej straży grobowej, które pełnią wartę przy symbolicznych grobach Chrystusa w parafialnych kościołach, w okresie od Wielkiego Piątku do Rezurekcji (Wielkiej Niedzieli). Na terenie funkcjonowania Stowarzyszenia „Turki Grodziskie” obejmującym rejon gminy Grodzisko Dolne działa 6 oddziałów „turków” (zwanych do niedawna „partiami”) skupionych w pięciu parafiach: Grodzisko Dolne, Wólka Grodziska, Chodaczów, Zmysłówka, Grodzisko Nowe.
„Turki” to męskie formacje strażników „Grobu Pańskiego, składające się wyłącznie z kawalerów. Jedynie funkcję dowódcy grupy zwanego „starszym”, pełnić może żonaty mężczyzna. Młodzi mężczyźni, którzy chcą „służyć za turka” przychodzą na ogłaszane przez księży spotkanie około jednego miesiąca przed Wielkanocą, by rozpocząć ćwiczenie musztry paradnej. „Turkami” zostają najczęściej kawalerowie, którzy pielęgnuj rodzinną tradycję. Komendę nad oddziałem sprawuje „starszy”, który samodzielnie odpowiada za wszystkie zadania związane z nauką musztry i trzymaniem warty przy Grobie Pańskim od Wielkiego Piątku do Rezurekcji. W tym czasie wszystkie formacje noszą wojskowe mundury żałobne, są to zielone wojskowe bluzy, czarne koszule i krawaty oraz czarne sznurowane buty. Mundur przepasany jest czarną szarfą. „Starsi” przydzielają funkcje członkom straży, ćwiczą oddziały przed wielkanocną galą, aranżują szyk i wydają komendy.
Wszystkie oddziały „turków” mają taki sam tradycyjny „scenariusz” wielkanocnych obchodów ustalony w odległej przeszłości w grodziskiej parafii. Uczestniczą w nabożeństwach wielkanocnych od Wielkiego Piątku wieczorem do Wielkiego Poniedziałku, pełniąc wartę przy symbolicznych grobach Chrystusa podczas liturgii w Wielki Piątek i całodzienną w Wielką Sobotę. Biorą udział we mszy św. i procesji rezurekcyjnej. Trzykrotnie obchodzą kościoły parafialne przy dźwiękach melodii marszowych granych przez zaangażowane w tym celu orkiestry, prezentując musztrę paradną, a po południowej mszy św. (sumie), odwiedzają probostwa, dając pokaz musztry, następnie „chodzą po domach” w paradnym marszu, głosząc nowinę: „Chrystus zmartwychwstał”.
Dla podtrzymania żywotności tej unikatowej tradycji wielkanocnej w 1993 roku w Grodzisku Dolnym Ośrodek Kultury zorganizował widowisko pod nazwą Wielkanocna Parada Straży Grobowych „Turki”. W 1998 roku przyjęła nazwę Małopolskiej Parady Straży Wielkanocnych. Do tego czasu miała ona zasięg jedynie regionalny. Brały w nich udział podobne grupy obrzędowe z terenu Podkarpacia. Jej regionalny charakter podkreślała przyjęta w 2000 roku nazwa Podkarpacka Parada Straży Wielkanocnych. Zainteresowanie udziałem w niej oddziałów straży wielkanocnych z innych regionów Polski rozszerzyło jej zasięg terytorialny na tyle, że uzyskała ona status ogólnokrajowy. W związku z tym od 2003 roku jest to już Ogólnopolska Parada Straży Wielkanocnych. W 2017 roku odbyła jubileuszowa XXV Podkarpacka Parada Straży Wielkanocnych i XIV Ogólnopolska Parada Straży Wielkanocnych. Zgodnie z przyjętą w 1995 roku zasadą, co drugi rok Parada odbywa się w innej miejscowości regionu. Przez ostatnie cztery kolejne lata organizowana była poza Grodziskiem Dolnym. Parada unaocznia publiczności różnorodność, różnobarwność i odmienność wielkanocnych straży grobowych z różnych terenów regionu i Polski.
Rok wpisu na Krajową listę: 2017
Tradycje wytwarzania koronki koniakowskiej Koronka koniakowska to technika ręcznego szydełkowania serwet z nici tzw. kordonku. Zajmują się nią kobiety mieszkające w Koniakowie, Istebnie i Jaworzynce, które znajdują się w Beskidzie Śląskim na południu Polski. Ten rodzaj koronki, nie powstaje w żadnym innym regionie Polski, ani świata.
Wykonywanie koronki koniakowskiej jest dziedziną życia, która ma ogromny wpływ na codzienność i obyczaje społeczności. Jest wszechobecna, towarzyszy wszystkim ważnym wydarzeniom w życiu tych trzech góralskich miejscowości. Powstają liczne opowiadania i legendy o koronkach, które przedstawiane są w szkołach i na ważniejszych uroczystościach. We wszystkich kościołach Trójwsi Beskidzkiej rózie zdobią ołtarze, są także obecne podczas ważnych uroczystości kościelnych i świeckich. W świadomości koronczarek niezwykle istotny jest fakt podziału roboty, czyli szydełkowania na dzień powszedni i święty. Większość z nich szydełkuje w dni powszednie, spotykają się z sąsiadkami, w swoich przysiółkach lub rodzinnie i „heklują”. Natomiast w niedzielę i święta nie można „heklować”. Szydełkowanie jest tu postrzegane jako praca, a w świadomości katolickiej w niedzielę i święta nie powinno się podejmować żadnej pracy. Przyjmowanie zamówień na koronki lub ich sprzedaż zawsze dokonuje się w ciągu tygodnia. Jest to dowód na to, iż tradycja ta jest niezwykle zakorzeniona w świadomości, jest obecna, naturalna, dlatego tak ważna i wciąż żywa.
Z podstawowych splotów: łańcuszka, półsłupków i słupków tworzone są elementy - motywy. Wzory do wykonania poszczególnych elementów czerpane są ze świata przyrody i życia codziennego koniakowskich koronkarek przekazywane z pokolenia na pokolenie. Koronka koniakowska charakteryzuje się przede wszystkim mnogością motywów, głównie przyrodniczych, skomponowanych koliście lub gwieździście, wykonywanych z białych lub kremowych nici bawełnianych. Poszczególne elementy wykonywane są osobno, a następnie układane koliście i łączone szydełkiem od najmniejszego do coraz większego, tworząc w ten sposób serwetki o różnych średnicach i kształtach. Najbardziej powszechne to okrągłe, owalne, a na końcu kwadratowe serwety. Serwety koniakowskie składają się z różnych motywów, najczęściej kwiatowych, część z nich przekazywanych z pokolenia na pokolenie, ale każda koronczarka nadal wymyśla swoje kwiaty i kompozycje.
Fenomen koronek koniakowskich polega na tym, iż nie ma żadnego szablonu, ani gotowego schematu wg, którego koronczarka może wykonać koronkę. Nie ma możliwości, by ją wcześniej narysować, a potem wg takiego projektu wykonać. Artystka zanim zabierze do ręki szydełko i nici musi w głowie zaplanować co chce zrobić. Musi zastanowić się nad kwiatami, ich wielkością i przede wszystkim musi umieć obliczyć ilość oczek składających się na dany motyw, by w całości utworzyć równą i pięknie układającą się serwetę. Samych motywów składających się na koronki koniakowskie jest niezliczona ilość. Z koronki koniakowskiej powstają rożnego rodzaju i kształtu serwety, obrusy oraz konfekcje: kołnierzyki, mankiety, obrusy, rękawiczki, bluzki, spódnice, a nawet czapki, kapelusze i suknie ślubne. Powstają również wykonane tą techniką elementy stroju ludowego, kobiecego jak czepce, „przedniczki”, mankiety do kabotków oraz kołnierze, bluzki, sukienki, rękawiczki, czapeczki, ozdoby bożonarodzeniowe i wielkanocne. Zachwycając swą niepowtarzalnością i misternym wykonaniem stały się dekoracją wielu wnętrz, a koronkowe kreacje (od kilkunastu lat także bielizna) subtelnie podkreślają kobiecą urodę. Zdobią stoły i nie tylko na całym świecie i wszystkich kontynentach, są w wielu muzeach w Polsce i za granicą.
Koronczarki z Koniakowa robiły koronki dla wielkich osobistości m.in. dla królowej belgijskiej w 1962 r., dla papieża Jana XXIII w 1963 r., dla papieża Pawła VI w 1966, dla papieża Jana Pawła II, dla królowej angielskiej Elżbiety II, dla prezydentów Polski, dla wielu projektantów mody jak Christian Dior, Elie Saab, Louis Vuitton.
Tradycje wesele z Szamotuł i okolic
Rok wpisu na Krajową listę: 2017
Tradycyjne wesele szamotulskie jest bardzo ważnym elementem obrzędowości rodzinnej mieszkańców Szamotuł i okolic. Do dnia dzisiejszego w weselnych uroczystościach odbywających się w tym regionie wykorzystuje się wiele tradycyjnych elementów weselnych rytuałów. Wesele szamotulskie ma odpowiedni przebieg, według którego przed wielu laty młodzi brali i dziś biorą śluby. Jest piękne, barwne, pełne temperamentu, łez wzruszenia, śmiechu, radości i emocji, od zawsze towarzyszyły i towarzyszą ceremonii ślubnej.
Wesele szamotulskie zawiera elementy tańca i wielu gwarowych oracji, które były i nadal są nieodzownym elementem uroczystości weselnych. Na formę tego obrzędu, składają się wszystkie najważniejsze elementy tradycyjnego wesela począwszy od zmówin rodziców Panny Młodej z Faktorem reprezentującym Pana Młodego, przez przygotowania do wyjazdu do kościoła, mowę Drużby, po przyjazd do domu Panny Młodej, gdzie odbywa się wesele. Zaczyna się ono od odśpiewania przed zamkniętymi przed weselnikami drzwiami piosenki: „Moja matulinko, otwierejcie drzwi, byndziecie radzi zięciowi…” Tradycja ta, skupia w sobie wszystkie elementy szamotulskiego folkloru: muzykę, słowo w oracjach i pieśniach, regionalny stój i taniec. Mimo zmieniających się warunków i okoliczności, przekazywana jest od wielu pokoleń w swych naturalnych schematach i kontynuowana w życiu i uroczystościach rodzinnych szamotulan Elementy tradycyjnych szamotulskich wesel celebrowane są od ponad 80 lat przez kilka pokoleń mieszkańców Szamotuł i jej okolic. To oni przekazują sobie wymagane umiejętności, uznając je za ich dobro, stworzone w ramach swej społeczności.
Elementy tego obrzędu podlegają przekształceniom w wyniku zachodzących zmian i kreatywności jego uczestników dysponujących indywidualnymi cechami. Podlegają także naturalnym ewolucyjnym zmianom w treści, dostosowującej się do zmieniających się warunków społecznych i przyjmowanych wartości. Formą upowszechniania tych tradycji było zaprezentowanie „Wesela szamotulskiego” z udziałem Kapeli Orlików w październiku 1932 roku przy wsparciu Akademickiego Koła Szamotulan przez Towarzystwo Kobiet Pracujących „Zjednoczenie”. Także fakt powstania w 1945 roku Zespołu Folklorystycznego ,,Szamotuły”, który funkcjonuje do dziś wiąże się z chęcią ochrony własnej tradycji. Do dnia dzisiejszego tradycyjnych obrzędowych wesel szamotulskich, których istnienie potwierdzają najstarsi z depozytariuszy odbyło się ponad pięćdziesiąt. Ostatnie w 2016 roku.
Tradycje dudziarskie w Wielkopolsce
Rok wpisu na Krajową listę: 2017
Tradycje dudziarskie w Wielkopolsce obejmują szerokie spektrum zjawisk, na które składają się w szczególności: muzyczna praktyka wykonawcza, wyrób instrumentu i właściwy muzyce tradycyjnej ustny przekaz międzypokoleniowy w formie relacji „mistrz-uczeń” oraz tzw. „metodą nutową”.
Szczególne tradycje muzyczne Wielkopolski uwypuklone są poprzez unikatowe instrumentarium, na które składa się pięć odmian dud: gostyńsko-rawickie, kościańsko-bukowskie, kozioł weselny, kozioł ślubny oraz sierszenki, a także system przekazu wiedzy i umiejętności z zakresu praktyki muzycznej, to jest sposób gry, maniery wykonawcze, repertuar, jak i budowy wspomnianych instrumentów.
Dudy wielkopolskie są aerofonem stroikowym, składającym się z piszczałki melodycznej (przebierki), burdonu (bąka), skórzanego worka (miecha) i mieszka (dymki) do pompowania powietrza (z wyjątkiem sierszenek nadmuchiwanych ustnie). Cechą charakterystyczną tego instrumentu jest stylizowana główka kozy (dudy) lub kozła (tylko kozioł weselny), która osłania stroik trzcinowy typu klarnetowego (pojedynczy) osadzony we wlocie przebierki zwieńczonej rogowym (lub drewnianym) kolanem i metalową czarą głosową (rezonatorem).
Gra na dudach jest wymagająca, wymaga koordynacji ruchów oraz dużej siły fizycznej. Dlatego muzycy zaczynają naukę gry na tym instrumencie od gry na samej przebierce, którą zadymają ustami. Nauka odbywa się od razu z myślą o stworzeniu kapeli, dlatego młodych muzyków jak najszybciej wprowadza się w tajniki gry zespołowej, tj. z instrumentami takimi, jak skrzypce, skrzypce podwiązane, mazanki, klarnet.
W wielkopolskiej kulturze ludowej repertuar kapel dudziarskich związany jest przede wszystkim z tańcami (np. wiwat, szocz, walcerek, chodzony, przodek, marsz, polka, okrągły i inne) i jednogłosowym repertuarem przyśpiewek czy obrzędowych pieśni nierozerwalnie związanych z muzyką dudziarską, przez nią ukształtowanych, przez co przejawia się w nich (...) przede wszystkim żywotność tempa prowadzonej melodii, jej ruchliwość, (...) a także bogate „zdobnictwo” śpiewanych melodii.” Wykonywano je zazwyczaj podczas zabaw, wesel, dożynek czy świąt Bożego Narodzenia. Dziś część tego repertuaru prezentowana jest także na różnorodnych konkursach, festiwalach czy przeglądach twórczości ludowej, a także podczas uroczystości samorządowych różnego szczebla czy działań promocyjnych danej instytucji bądź środowiska.
Umiejętność wyplatania kosza "kabłącoka" w Lucimi na Radomszczyźnie
Rok wpisu na Krajową listę: 2017
Umiejętność wyplatania kosza „kabłącoka” w Lucimi” dotyczy wiklinowego kosza o przeznaczeniu gospodarczym. Powstaje on ze świeżej, nieokorowanej wikliny (pędów wierzby różnych gatunków, najbardziej popularnego materiału plecionkarskiego w Polsce) z zastosowaniem techniki krzyżowo-żeberkowej. Kabłąk jest umiejscowiony w tylnej ścianie kosza, co daje wyrobowi charakterystyczny wygląd – ściana tylna jest płaska, a boki łagodnie zaokrąglone. Ten kształt pozwala wygodnie nosić kosz na biodrze, lub ustawić go przy ścianie.
Kabłącoki są wciąż używane w regionie do celów gospodarczych, przede wszystkim jest to przechowywanie i przenoszenie warzyw – ziemniaków, jabłek i innych; kosz ten pełni wciąż rolę przy tzw. wykopkach, a więc pracach związanych z wykopywaniem ziemniaków jako pojemnik do ich przenoszenia; jest lokalnym koszem zakupowym używanym w formie „do ręki” lub „na rower”. W ostatnich latach plecionkarze lucimscy zaczęli również wyplatać mniejsze wersje „kabłącoków” tzw. kwietoki – które pełnią funkcję osnów na doniczki do kwiatów ustawianych w ogrodzie. Kosze te funkcjonują nie tylko w obrębie samej wsi Lucimia, ale są rozpoznawalne w regionie jako kosze pochodzące z Lucimi. Plecionkarzy z Lucimi nazywa się „kosycarzami”. „Kabłącoki sprzedawane na okolicznych targach – m.in. w Zwoleniu, Lipsku, Kazimierzu Dolnym.
Plecionkarstwo w Lucimi obejmuje takie czynności jak: uprawę i utrzymanie przydomowych plantacji wikliny, wycinkę i przechowywanie materiału plecionkarskiego – zarówno z plantacji, jak i naturalnych stanowisk, przygotowywanie szkieletów, ram konstrukcyjnych wyrobów, samo wyplatanie, jak też zbyt gotowych produktów.
Prace związane plecionkarstwem odbywają się każdego roku podobnie - głównie od listopada do końca marca, a więc trwają przede wszystkim zimą. Wahania od podanych terminów zależą od warunków pogodowych w poszczególnych latach.
Istotne jest to, że kosze „kabłącoki” i umiejętności związane z ich wyplataniem są niezmienne od pokoleń, a także nieprzerwanie odtwarzane przez członków społeczności lokalnej Lucimi. Przekaż dotyczący ich wykonywania jest w obrębie wsi bezpośredni, ustny. Plecionkarstwo kształtuje nie tylko nasz tryb życia, ale i tożsamość. Plecionkarstwo jest tak wplecione w życie miejscowości, że pojawia się również w folklorze słownym – powiedzonkach (np. „Za co piją Lucimiaki? Za koszyki, za buraki”) , żartach („Pokaż kochanie, jak się gnie na kolanie”), piosenkach np. „Lucimia, Lucimia” (fragment - „W Lucimi, Lucimi, pletą kosze, koszyki. (…) Jeden koszyk plecie, drugi załamuje…”). Kosze „kabłącoki” to również element zarobku gospodarzy. Starsi z mieszkańców dorabiają w ten sposób do emerytury lub renty. Wśród młodszego pokolenia jest widoczne świadome zainteresowanie miejscową tradycją i chęć jej zachowania. Szczególnie dwoje plecionkarzy – Łukasz Kilijanek i Adrian Wójtowicz - wyróżniają się na tle miejscowości. Oboje pracują etatowo, ale tradycje rodzinne oraz zamiłowanie do plecionkarstwa powodują, że poświęcają dodatkowy, wolny czas na wyplatanie koszy „kabłącoków” i są już w tym mistrzami.
Wyścigi kumoterek
Rok wpisu na Krajową listę: 2017
Wyścigi kumoterek to zawody dwuosobowych zespołów ścigających się na śnieżnym torze w kumoterkach, czyli charakterystycznych dla regionu Podhala sankach. Często są one arcydziełami sztuki snycerskiej, wykonywane z lokalnych gatunków drewna, zdobione ażurowymi wzorami i jesionową plecionką, na siedzisko kładzie się słomę lub siano i wykłada się je kraciastą góralską derką z frędzlami.
Najstarsze informacje o tych powozach pochodzą z początku XIX wieku. Ich nazwa pochodzi od kumotrów – rodziców chrzestnych, którzy takimi sankami zawozili niemowlę do chrztu w kościele. Przez długi okres czasu kumoterki zaprzężone w konia były niezastąpionym środkiem lokomocji podczas długich śnieżnych zim.
Pierwsze wyścigi kumoterek organizowane były na Podhalu w dwudziestoleciu międzywojennym, po II wojnie światowej zaniechano organizacji tej imprezy. Od 1973 roku ponownie zaczęto urządzać kumoterskie gońby i parady gazdowskie. Te niezwykle barwne imprezy sportowe trwają często nawet 2 miesiące, w okresie karnawału, skupiając wokół siebie nie tylko większość górali-koniarzy, lecz także sporo turystów, którzy nieczęsto mają możliwość spotkać górali bawiących się w prawdziwie góralskiej imprezie.
W trakcie wyścigu zawodnicy mają do pokonania tor o długości od 800 do 1400 metrów. Zaprzęgiem powozi mężczyzna nazywany kumotrem, drugą osobą w parze jest kobieta zwana kumoską, która poprzez balans ciałem ma za zadanie stabilizować tor jazdy i nie dopuścić do wywrotki.
Obecnie w czasie karnawału rywalizację kumoterek można obejrzeć w siedmiu miejscowościach na Podhalu: Zakopanem, Kościelisku, Białym Dunajcu, Poroninie, Bukowinie Tatrzańskiej, Szaflarach i Ludźmierzu.
Umiejętność gry na dudach żywieckich oraz sposób ich wytwarzania
Rok wpisu na Krajową listę: 2017
Umiejętność gry na dudach żywieckich praktykowana jest na Żywiecczyźnie nieprzerwanie od co najmniej XVIw. Jest to jeden z najstarszych elementów tradycji muzycznych w tych stronach, a dzięki żyjącym dudziarzom grającym w starym, niezmienionym stylu, przekaz międzypokoleniowy mistrz – uczeń jest tu ciągle praktykowany
Instrument ten składa się z czterech głównych elementów:
1. wór rezerwuarowy tradycyjnie wykonywany ze skóry koziej, 2. piszczałka melodyczna („przebierka”, „gajdzica”), 3. piszczałka burdonowa, czyli tzw. „huk”, 4. ustnik („duhac”) składający się z dwóch części: „odlewaca” znajdującego się wewnątrz wora oraz wsuniętego doń ustnika właściwego, zakończonego zaworem zwrotnym.
Dudy żywieckie są najstarszym instrumentem, jaki na Żywiecczyźnie przygrywał na zabawach i weselach, najczęściej z towarzyszeniem skrzypiec. Z czasem zastąpiły je bardziej uniwersalne heligonki oraz większe składy instrumentalne, zaś dudy znalazły swoje nowe miejsce na scenach, wykorzystywane przez zespoły pieśni i tańca. Wciąż jednak żyją muzycy grający tradycyjną charakterystyczną techniką i przekazujący tę umiejętność kolejnym pokoleniom, zaś budowniczowie tego instrumentu potrafią wykonać go zgodnie z najstarszym pierwowzorem, ale też usprawniają go, korzystając z dostępnych współcześnie materiałów.
Obecnie coraz więcej młodych muzyków zaczyna sięgać po ten instrument, prowadzone są regularne zajęcia i warsztaty gry i budowy dud żywieckich. Kolejne kapele góralskie wprowadzają je do swojego instrumentarium, tworzą się nowe zespoły grające muzykę zarówno tradycyjną jak i folkową, opartą na brzmieniu dud, a dzięki zabawom i potańcówkom dudy „zeszły” ze sceny i zaczynają odzyskiwać swój „użytkowy” charakter i tak, jak dawniej, znów grają do tańca na wiejskich zabawach. Dudy grywają dziś również przy rozmaitych uroczystościach, obrzędach i wydarzeniach na terenie całej Żywiecczyzny.
Procesja Bożego Ciała z tradycją kwietnych dywanów w Spycimierzu
Data wpisu na Krajową listę: 14 lutego 2018
Spycimierskie Boże Ciało ma około dwustuletnią tradycję i spośród innych procesji Bożego Ciała obchodzonych w kraju wyróżnia ją wyznaczenie trasy procesji kwietnym dywanem usypywanym w celu oddania czci Bogu, który według tradycji ludowej tego dnia „schodzi z ołtarzy”.
Kwiaty niemal od zawsze wpisane były w obchody tego święta. „Spycimierski dywan kwiatowy” liczący około kilometra długości usypywany jest z kolorowych płatków oraz całych kwiatów ogrodowych i polnych. Praca nad jego przygotowaniem jest zadaniem angażującym całą społeczność spycimierskiej parafii liczącą niewiele ponad 600 osób.
Szczególnie zaabsorbowane pracą nad dywanem i czterema ołtarzami, w pobliżu których usypuje się bardziej rozbudowane kompozycje, są rodziny mieszkające w pobliżu trasy. Wspólnym wysiłkiem dorosłych, dzieci i młodzieży pod przewodnictwem proboszcza parafii powstaje ulotne dzieło, które poza tym, że jest wyrazem czci dla Boga, umacnia wspólnotę poprzez wspólny wysiłek, a także przyciąga rzesze ludzi z całego kraju, którzy chcą uczestniczyć w tym nabożeństwie i podziwiać piękno kwietnego dywanu.
Gajdy – umiejętność wytwarzania instrumentu i praktyka gry
Rok wpisu na Krajową listę: 2018
W literaturze przedmiotu instrument ten określa się jako gajdy: beskidzkie, istebniańskie lub śląskie – jest to instrument muzyczny charakterystyczny dla Beskidu Śląskiego. Praktyka gry oraz umiejętność wytwarzania gajd jest integralną częścią tradycji muzycznych beskidzkiego regionu, jest budulcem tożsamości regionalnej oraz daje mieszkańcom tego obszaru poczucie wspólnoty.
Depozytariusze na przestrzeni pokoleń wypracowali system przekazu wiedzy i umiejętności z zakresu budowy instrumentu oraz praktyki muzycznej. Gajdy można obecnie usłyszeć nie tylko w prezentacjach muzyki tradycyjnej, ale również we współczesnych aranżacjach dawnego repertuaru beskidzkiego.
Są instrumentem wymagającym nie tylko zdolności muzycznych, ale i plastycznych. Budowanie instrumentu jest skomplikowanym procesem, ponieważ większość elementów wykonywana jest ręcznie. Elementami składowymi gajd są: gajdzica – krótka piszczałka melodyczna, hók – piszczałka burdonowa, dymlok – mieszka do mechanicznego wpompowywania powietrza oraz miecha – duży skórzany worek, który jest rezerwuarem powietrza.
Głównym ośrodkiem działalności gajdoszy, a także budowniczych gajd, była i jest obecnie Trójwieś Beskidzka (Istebna, Koniaków, Jaworzynka) – Beskid Śląski. Na terenie Trójwsi obecnie umiejętność gry na gajdach posiada 13 osób, na Żywiecczyźnie są to 3 osoby, na terenie Zaolzia 6 osób.
Rok wpisu na Krajową listę: 2018
Barbórka jest zwyczajem dorocznym i obyczajem świątecznym grupy zawodowej górników węgla kamiennego na Górnym Śląsku praktykowanym od początku XIX wieku do chwili obecnej. Obchodzona 4 grudnia, w dniu wspomnienia św. Barbary, wpisała się w przestrzeń kulturową górników dzięki przekazom pokoleniowemu i środowiskowemu. Stanowi nieodłączny element górniczej tożsamości pielęgnowany przy współudziale właścicieli, dyrekcji i zarządów kopalń, lokalnych parafii oraz stowarzyszeń, których przedstawiciele są aktywnymi uczestnikami obchodów.
Uczestnictwo w uroczystościach daje górnikom nie tylko poczucie wspólnoty, ale także godności zawodowej, bowiem Barbórka ma wymiar zarówno duchowy, jak i zawodowy. Charakteryzuje się więc silnymi walorami wspólnototwórczymi. Jest to szczególnie ważne dla pracowników kopalń węgla kamiennego, bowiem od okresu gwałtownej industrializacji, od ok. 1850 roku do lat 70. XX w. liczebność wspólnoty opierała się w znacznym stopniu na ruchach migracyjnych. Wspólne świętowanie wspomagało zarówno włączenie się w zasięg wartości charakteryzujących tę grupę, a także wspierało kształtowanie się więzi międzyludzkich, co w przypadku górników stale przebywających w warunkach zagrożenia życia, jest niezmiernie istotne. Święto ma także wymiar ponadkonfesyjny.
Obchody Barbórki nigdy nie wygasły, pomimo licznych zagrożeń wynikających ze ścisłego związku przemysłu z ekonomią i polityka. Zwyczaj ten był często praktykowany wbrew oficjalnej linii politycznej, co świadczy o sile przekazu środowiskowego. Jednocześnie zarządzający kopalniami oraz sami górnicy dokonali selekcji niektórych elementów Barbórki, które wdrażano w okresie rządów totalitarnych. Wybrane przez grupę tradycje są pielęgnowane od XIX wieku. Barbórka ma także szersze, regionalne oraz ponadregionalne znaczenie, jest rozpoznawalna poza Górnym Śląskiem.
Rok wpisu na Krajową listę: 2018
Plecionkarstwo należy do najstarszych rzemiosł uprawianych przez człowieka, a wiele wskazuje na to, że jest najstarszą umiejętnością techniczną, jaką człowiek posiadł. Prawdopodobnie zaczęto wyplatać wyroby służące do zaspokojenia podstawowych potrzeb, zanim jeszcze nauczono się wypalać glinę. Plecionkarstwo, inaczej zwane koszykarstwem było umiejętnością dającą dochód, z czasem stając się jedną z dziedzin rzemieślniczych. Przez stulecia wykonywano je na marginesie innych prac gospodarskich, jednak w regionach o słabo rozwiniętym przemyśle i słabej ziemi, stało ono się głównym zajęciem. Przykładem są okolice Nowego Tomyśla, gdzie od XVIII wieku rozwijano uprawę wikliny, która nie wymagała ziem wysokiej klasy, stwarzając tym samym warunki do rozwoju plecionkarstwa.
Początek szkolnictwu w zakresie plecionkarstwa dała Szkoła Koszykarska w Rudniku nad Sanem utworzona w 1878 roku. Kolejne placówki powstały w Kwidzynie i Skwierzynie. Obecnie jednak nie ma szkoły kształcącej plecionkarzy, choć istnieją klasy o takim profilu w szkołach średnich i ośrodkach wychowawczych. Wkład w kształcenie plecionkarzy ma również Uniwersytet Ludowy w Woli Sękowej. Dużą rolę w popularyzacji wszelkich form plecionkarstwa odgrywają pasjonaci prowadzący zajęcia z dziećmi i młodzieżą w ramach pracowni działających przy domach kultury czy prowadzących warsztaty na terenie całego kraju. Generalnie jednak umiejętności przezywane są z pokolenia na pokolenie przez żyjących mistrzów plecionkarskich.
Sposób, w jaki przekazuje się wiedzę o technikach plecionkarskich zmienił się niewiele na przestrzeni wieków. Dzieje się to poprzez podglądanie i naśladownictwo mistrza przez ucznia, oraz poprzez przekaz ustny i ćwiczenia praktyczne pod okiem rodziców. Nieliczne podręczniki pochodzą z lat 50. i 70. ubiegłego wieku.
Obecnie wielu plecionkarzy należy do Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Plecionkarzy i Wikliniarzy oraz innych stowarzyszeń kultywujących tradycje regionalne. Wykonują zarówno przedmioty o charakterze użytkowym, takie jak kosze zakupowe, meble i kufry w wersji tradycyjnej oraz nowe wzory wykonywane na specjalne życzenia klientów. Poza tym tworzą też artystyczne formy przestrzenne i architektoniczne, na przykład rzeźby plenerowe. Obecnie plecionkarstwo jest żywą tradycją na terenie Nadsania, Bieszczad, Mazowsza, Wielkopolski i Pomorza.
Rok wpisu na Krajową listę: 2018
Bambrzy to obecni mieszkańcy Poznania będący potomkami osadników przybyłych w XVII wieku z okolic Bambergu (części dzisiejszej Bawarii) na tereny kilku podpoznańskich wsi. Osadnicy ci przez prawie 300 lat współistnienia ze społecznością Poznania wykształcili szereg praktyk kulturowych będących połączeniem tradycji miejsca pochodzenia z obyczajami miejscowymi nie tracąc przy tym tożsamości grupowej i wynikającego z niej pewnego poczucia odrębności. Przykładami elementów wyróżniających społeczność bamberską są: praktyka noszenia stroju bamberskiego (zwłaszcza kobiecego), udział Bamberek w paradach Świętego Marcina, udział społeczności bamberskiej w procesjach Bożego Ciała, obchody Święta Bamberskiego czy działalność Towarzystwa Bambrów Poznańskich spajającego całą społeczność bamberską.
Rok wpisu na Krajową listę: 2019
Jednym ze świątecznych obyczajów na Kaszubach jest Gwiôzdka, czyli odwiedzanie domów przez grupy kolędnicze w dzień Wigilii Bożego Narodzenia. Wniosek dotyczy grup działających w gminie Sierakowice. Zespoły gwiôzdek liczą zazwyczaj od 10 do 15 kawalerów w wieku od 15 do 30 lat. Kolędowanie zaczyna się w wigilijne popołudnie i trwa niemal do Pasterki. W tym czasie odwiedzanych jest kilkadziesiąt gospodarstw z własnej i sąsiednich wsi. Przez wszystkie lata chodzenia z gwiôzdką jej członkowie nie uczestniczą w wieczerzach wigilijnych przygotowywanych w rodzinnych domach. Przynależność do grypy jest wyróżnieniem i na każde zwalniające się miejsce czeka już kilku chętnych kawalerów. Często ważnym powodem przystąpienia do grupy jest rodzina tradycja.
Rok wpisu na Krajową listę: 2019
Wzór opolski pochodzi z tradycyjnych kroszonek, jaj zdobionych na Wielkanoc techniką rytowniczą. W 1957 roku aby podtrzymać tradycję ich wykonywania zorganizowano pierwszy konkurs kroszonkarski. W 1963 roku podczas obrad jury zrodził się pomysł, aby wzornictwo z kroszonek przenieść na bardziej trwały materiał i rozpropagować go wśród szerszego grona odbiorców. Materiał, który zastosowano to porcelit pozyskany z zakładu w Tułowicach. Pieczę nad całością objęła Cepelia. Pod koniec l.60 XX w. zaczęto to tego celu wykorzystywać porcelanę.
Początkowo wytwarzano wyłącznie naczynia dwubarwne, udekorowane prostymi motywami zaczerpniętymi z kroszonek. Początkowe wzory charakteryzowała prostota formy i archaizm. Dominowały i do dziś dominują motywy roślinne.
Obecnie wzór opolski to nie tylko porcelana. Grupa Opolskie Dziouchy zrzeszająca opolskie twórczynie ludowe przenosi wzór opolski na produkty codziennego użytku, takie jak: zegary, breloczki i smycze do kluczy, broszki ceramiczne i biżuteria z drewna, świece adwentowe z litego drewna czy elementy dekoracyjne, jak bombki. Z wykorzystaniem wzoru opolskiego powstają także tatuaże na specjalne zamówienie. Kolejnym ważnym obszarem wykorzystania i promowania wzoru opolskiego są projekty graficzne, które stanowią bazę do tworzenia kolorowanek dla dzieci, oficjalnych zaproszeń z elementami wzoru, plakatów promujących lokalne wydarzenia kulturalne w regionie oraz nadruków na koszulki, torby czy opaski.
Rok wpisu na Krajową listę: 2019
Wodzenie niedźwiedzia kultywowane jest obecnie w około stu miejscowościach na Śląsku Opolskim podczas karnawału. Dawniej był to obrzęd o znaczeniu magicznym, obecnie to zabawa i widowisko podkreślające tożsamość lokalną. W zwyczaju istotny element stanowi udział maszkary wyobrażającej niedźwiedzia oraz korowodu innych postaci – żandarma, śmierci, leśniczego, diabła, kominiarza, baby, panny młodej, kominiarz, księdza, lekarza czy rzeźnika. W każdej miejscowości wodzenie przebiega nieco inaczej, jednak do stałych elementów należy odwiedzanie przez korowód wszystkich domów, a na koniec wspólna zabawa połączona z symbolicznym zabiciem niedźwiedzia.
Rok wpisu na Krajową listę: 2019
Taniec zwany polonezem jest zjawiskiem sięgającym co najmniej XVI wieku i odgrywającym ważną rolę w dziejach polskiego społeczeństwa. Był znany na terenie całej Polski i tańczony przez wszystkie warstwy społeczne, stanowił element tożsamości narodowej, podkreślany przed przedstawicielami innych krajów. Dziś jest tańcem wykonywanym przez młodzież licealną manifestująca w ten sposób przekroczenie progu dojrzałości. Polonez rozpoczyna również inne uroczyste bale. Jest symbolicznym wyrazem wspólnoty ponad podziałami.
Rok wpisu na Krajową listę: 2019
Kroszonka to zabarwione jajo zdobione metodą rytowniczą (drapane), ozdabiane tradycyjnymi ornamentami roślinnymi: palmy, kwiaty, liście etc. , których wzory są często spotykane także w haftowanych obrusach, zasłonach, dekoracyjnej pościeli (kapach), strojach i malarstwie ludowym. Różnorodność wzorów zależy od inwencji artystycznej samego twórcy.
Kroszonkarstwo opolskie jest niewątpliwie symbolem Opolszczyzny. Początkowo kroszonki wykonywane tylko w okresie Świąt Wielkanocnych, obecnie dzięki formule konkursu stały się powszechną częścią elementów zdobniczych w województwie opolskim.
Data wpisu na Krajową listę: 4 marca 2020
Tradycyjna wycinanka kurpiowska z Puszczy Zielonej jest ozdobą wykonywaną z białego lub kolorowego papieru techniką wycinania przy użyciu metalowych nożyc do strzyżenia owiec. Umiejętność jej wykonywania jest przekazywana w społeczności lokalnej z pokolenia na pokolenie przez osoby uznane za mistrzów drogą przekazu bezpośredniego. Dzieje się tak od momentu pojawienia się tej sztuki zdobniczej na Kurpiach w połowie XIX wieku.
Apolonia Nowak. Wycinanie lelui. fot. R. Dul
Wycinanka jest jednym z najbardziej charakterystycznych i żywotnych elementów dziedzictwa kulturowego w regionie. Jest także elementem kultury łatwo rozpoznawalnym w innych częściach kraju i za granicą. Kiedyś wycinanki zwyczajowo naklejano bezpośrednio na bieloną ścianę lub arkusz papieru, obecnie najczęściej umieszcza się je w ramach. Pojawiają się również w formie papierowych firanek w kuchennych oknach.
Gwiazda wyk. Apolonia Nowak
Najpopularniejsze obecnie motywy to: wycinanki figuralne - koguty, ptaszki, pawie, koniki i jeźdźcy na koniach; drzewka i zielka; leluje, gwiazdy oraz nieco rzadziej tworzona ze względu na stopień skomplikowania wycinanka typu „las” powstała w latach 40. XX wieku.
Leluja wyk. Czesława Kaczyńska
Data wpisu na Krajową listę: 4 marca 2020
Zwyczaj krzyżoków w Borkach Małych polega na budowie bramy wielkanocnej z kilku tysięcy skorup jaj przez cały okres Wielkiego Postu, wieszaniu jej w centrum wsi w Wielką Sobotę w nocy, a także pieszym obchodzeniu pól przed wschodem słońca w Niedzielę Wielkanocną przez dwunastu kawalerów. Kultywowany jest wyłącznie w sołectwie Borki Małe w gminie Olesno w województwie opolskim.
Data wpisu na Krajową listę:10 marca 2020
Babski Comber na Śląsku Opolskim jest popularnym zwyczajem okresu końca karnawału. Combry organizowane są przez wiele grup kobiet na terenie całego województwa, a uczestniczą w nich również niemal wyłącznie kobiety. Do czasu II wojny światowej funkcjonował on jako obrzęd przejścia dla młodych mężatek inicjowany przez starsze zamężne gospodynie. Później stał się zabawą dla wszystkich kobiet z danej miejscowości bez względu na stan cywilny.
W tej formie istniał co najmniej do lat 60-tych XX wieku, kiedy zaczął stopniowo ulegać zanikowi. W niektórych miejscowościach była to przerwa kilkuletnia, bo już w latach 90 XX w. nastąpił powrót do tej tradycji. W innych przerwa trwała nawet 30 lat.
Obecnie przebieg zabawy w każdej miejscowości ma nieco inny scenariusz, jednak jego wspólnymi cechami niemal zawsze są: organizacja combra przez mieszkanki danej miejscowości, zakaz wstępu mężczyzn, z którego zwolnieni są członkowie orkiestry oraz pewna kameralność imprezy (najczęściej na jednej zabawie bawi się kilkadziesiąt kobiet z najbliższej okolicy). Organizatorki podkreślają, że efektem kultywowania tej tradycji jest tworzenie więzi międzypokoleniowych i poczucie wspólnoty.
Boże Ciało z tradycją układania dywanów kwietnych w Kluczu, Olszowej, Zalesiu Śląskim i Zimnej Wódce
Data wpisu na Krajową listę: 10 marca 2020
Zwyczaj układania kwietnych dywanów na procesję Bożego Ciała w miejscowościach: Klucz, Olszowa, Zalesie Śląskie i Zimna Wódka przekazywany jest z pokolenia na pokolenie. Początki tej tradycji w parafii Zalesie Śląskie jest trudny do ustalenia. Przyjmuje się, że tradycja ta twa nieprzerwanie przynajmniej od 120 lat. We wszystkich czterech miejscowościach zwyczaj ten kultywowany od kilku pokoleń nieprzerwanie do czasów obecnych.
fot. J. Banik
Tradycję tę praktykuje społeczność w różnym przedziale wiekowym, często uczestniczą w niej całe rodziny. W opinii mieszkańców zaniechanie jej byłoby wielką stratą dla wspólnot nie tylko pod względem kulturalnym, tożsamościowym, ale również pod względem integracji mieszkańców.
fot. J. Banik
Podstawą do budowy kwietnych dywanów są w zależności od miejscowości: pocięta trawa, piasek i liście paproci. Ze względu na to, że Boże Ciało jest świętem ruchomym, parafianie wykorzystują te kwiaty, których jest w danym okresie najwięcej. W niektórych okresach dominują róże, w innych piwonie, maki lub chabry. Czasem są to kwiaty ogrodowe, a czasem kwiaty i zioła polne. Stosuje się np. kalinę, dziki bez, stokrotki, bratki, tulipany, agat czy kwiaty kasztanowca. Dopiero po zebraniu kwiatów i ustaleniu dominujących kolorów, mieszkańcy opracowują wzory. Są to często symbole religijne, np. baranek, oko Opatrzności Bożej, kotwica, gołębica, serce, kielich, napisy IHS czy litera M - symbol maryjny.
fot. J. Banik
Pisanie pisanek techniką batikową na Śląsku Opolskim
Data wpisu na Krajową listę: 5 listopada 2020
Zwyczaj dunajowania w Łukowej i okolicach
Data wpisu na Krajową listę: 5 listopada 2020
Tradycyjne święcenie pokarmów w Dąbrowie Chotomowskiej
Data wpisu na Krajową listę: 5 listopada 2020
Wysiewanie serc i krzyży na polach w okolicach Strzelec Opolskich
Data wpisu na Krajową listę: 5 listopada 2020
Wypiek byśków i nowych latek Kurpiów Puszczy Zielonej
Data wpisu na Krajową listę: 5 listopada 2020
Carillonowa muzyka w Gdańsku
Data wpisu na Krajową listę: 30 grudnia 2020
Chodzenie z kozą na Kujawach
Data wpisu na Krajową listę: 30 grudnia 2020
Hafciarstwo z nadwiślańskiego Urzecza
Data wpisu na Krajową listę: 30 grudnia 2020